I przy czesnym na takim poziomie to się spina biznesowo?
Na razie jest to cena promocyjna. Specjalnie daliśmy niższą na początek, żeby zachęcić rodziców i rozkręcić biznes.
O ile czesne powinno być wyższe, żeby wyszedł pan na swoje?
Niewiele. Szczególnie gdy dzieci będzie więcej. Lokal jest duży, możemy mieć do 80 wychowanków jednocześnie.
A ile macie?

Na razie kilkanaścioro.
Czyli niewiele. To zapewne dlatego, że spóźniliście się z rekrutacją do przedszkola. Rozpoczęliście ją dopiero w lipcu, a wówczas rodzice dzieci debiutujących we wrześniu w roli przedszkolaków z reguły mają już wybrane przedszkole dla swoich pociech.
To bardzo dobry wynik jak na miesiąc działalności. Ale rzeczywiście spóźniliśmy się trochę, nie z naszej winy. Wszystko przez to, że lokal, w którym mieści się nasze przedszkole (Domaniewska 41, vis-a-vis Galerii Mokotów – przyp. red.), znaleźliśmy stosunkowo późno. Mogliśmy z otwarciem przedszkola czekać kolejny rok albo zacząć już teraz z pełną świadomością, że przez kilka pierwszych miesięcy może być trudniej.
Czy pan osobiście prowadzi zajęcia muzyczne w swoim przedszkolu?
Czasami. Ale generalnie mamy do tego dedykowanych nauczycieli muzyki. Ja bym raczej nie miał cierpliwości, to musi być ktoś, kto jest świetnym pedagogiem. Bardzo często bywam w przedszkolu, uczestniczę w tych zajęciach. Staram się być dobrym duchem, czuwać nad programem, nad tym, co jest w nim realizowane. Staram się obserwować i wyszukiwać talenty.
Podobno koszt uruchomienia przedszkola wynosi co najmniej 100-150 tys. zł. Pod warunkiem że lokal, w którym się będzie mieścić, nie wymaga dużego remontu. O ile zwiększa się inwestycja, gdy otwiera się przedszkole o profilu muzycznym?
Minimum dwa razy więcej. Bo trzeba dodatkowo kupić instrumenty i sprzęt nagłaśniający.
W jakich miastach poza Warszawą chce pan otwierać kolejne przedszkola?
Wszystko zależy od dostępnych lokali. Na pewno chciałbym we Wrocławiu, bo tam mam rodzinę, w Krakowie, gdzieś nad morzem.
W takim razie polecam przemyśleć rozwój poprzez franczyzę. Trudno kontrolować biznes oddalony od miejsca zamieszkania o kilkaset kilometrów. A wiadomo, pańskie oko konia tuczy.
Rozważymy to ze wspólnikiem. Na razie to odległa przyszłość. Teraz skupiamy się na obecnym przedszkolu. Ono musi dobrze funkcjonować, żeby poważnie myśleć o otwieraniu kolejnych.
Planuje pan jeszcze jakiś biznes?
Na razie nie, bo się na tym wystarczająco nie znam. Nadal moją podstawową działalnością jest komponowanie muzyki. To na tym przede wszystkim zarabiam, z tego się utrzymuję.
Rozmawiała Anna Smolińska
Raczkujący biznes Rubika cz.1 – Blog – Sławomir Wolniak
27 sierpnia 2018 w 14:43
[…] Czytaj dalej: https://www.slawomirwolniak.pl/raczkujacy-biznes-rubika-cz-2/ […]