Dom Po godzinach Piece dawnej Rosji

Piece dawnej Rosji

37 min odczyt
0
0
5,860
Piece dawnej Rosji

Przez wieki z racji srogiego klimatu Rosja stanowiła laboratorium w którym testowano urządzenia grzewcze. W XIX wieku rosyjskie piece zyskały międzynarodową sławę dzięki opisom zamieszczanym w różnych publikacjach przez podróżujących po Rosji obcokrajowców. Obecnie te stare opisy są dostępne dzięki tzw. bibliotekom cyfrowym oraz digitalizacji międzynarodowych zasobów bibliotecznych w ramach usługi „Book Search” (w portalu Qoogle Books books.google.com). Ich fragmenty cytujemy poniżej.

Piece dawnej Rosji
Piece dawnej Rosji

1839 roku londyński wydawca John Murray napisał w swym pierwszym angielskojęzycznym przewodniku po Rosji: „Podobnie jak inne narody kontynentu, Rosjanie używają swe piece do ogrzewania zarówno prywatnych domów, jak też budynków publicznych. (…) W pałacach, a zwłaszcza w ogromnych szkołach jazdy konnej te piece są bardzo ozdobne, zwykle białe, czyste i lśniące i przeważnie ozdobione motywami trofeów i panopliów. Muszą emitować niezmierne ilości ciepła” (Murray. s. 155-156). Trzy lata później J. G. Kóhl wzmiankował o niezwykle efektownych piecach w cerkwi Klasztoru Smolnego: „24 gigantyczne piece o ładnych kształtach są rozmieszczone po całej cerkwi (…). Owe piece są zbudowane na kształt małych eleganckich kaplic, budząc na pierwszy rzut oka wrażenie szafek na akcesoria liturgiczne” (Kóhl, s. 199-200). Byty więc owe piece – we wspomnianej szkole jazdy konnej oraz w cerkwi Klasztoru Smolnego -na tyle zauważalne (głównie dzięki swemu ogromowi, lecz także starannie zaprojektowanej formie), iż znalazły się na stronach wydawanych wówczas książek.

Piece do wszystkiego

Okazuje się jednak, iż to nie wielometrowej wysokości piece budowane w miejskich pałacach i kamienicach, ale te będące wytworem plebsu – piece w zajazdach, w wiejskich łaźniach (baniach) i w chłopskich chatach – były naówczas dla gości z zagranicy najbardziej egzotyczne i tajemnicze. Świadczy o tym jeden z najwcześniejszych opisów rosyjskiej techniki zduńskiej, opublikowany w 1809 roku przez Roberta Kera Portera. Porter opisywał wnętrze przydrożnego zajazdu w podmoskiewskiej wsi Klin: „Jeden pokój jest miejscem noclegu wszystkich gości. Tu się je, śpi i oddaje wszelkim innym czynnościom życiowym. Ćwierć pomieszczenia zajmuje ogromna „piecz”, tj. piec o płaskim wierzchu. na którym część gości znajduje odpoczynek w nocy, a który w ciągu dnia służy niektórym do tego, aby rozwalić się na nim we trzech lub po czterech naraz i sycić się całymi godzinami jego piekącym gorącem (…). Poniżej jest dziura na kształt pieca, używana dwojako, to jest do gotowania ich prowiantu i do ogrzewania pomieszczenia. Opisywany przeze mnie pokój, który był nie do wytrzymania duszny przez wyziewy pieca, oddechy ludzi i inne opary, stanowił zarazem mieszkanie kierownika poczty, jego żony, jego matki, jego babki, jego dziecka oraz dwóch mężczyzn, najwyraźniej pracowników, co można było poznać po ich mundurach. Ponadto w tym pokoju były także obecne inne osoby, ale skryte w ciemnym kącie, więc trudno je było dokładnie dojrzeć. Kiedy weszliśmy, na piecu leżały trzy kobiety i dziecko, nieomal tak jak je stworzyła natura. (…) Nic jednak dziwnego, bo gorąco buchające od pieców wpływa na ludzką naturę” (Porter, s. 150).

Jak widać, Brytyjczykowi przywykłemu do angielskich kominków niezwykła wydawała się wielkość i masywność pieca, który ponadto uosabiał to, co dla przybysza z zachodniej Europy było absolutnie niepojęte – istotę słowiańskich stosunków społecznych, zgodnie z którymi niewielką przestrzeń przy piecu uznawano za odpowiednią do niemal wszystkiego – „tu się je śpi i oddaje wszelkim innym czynnościom życiowym”. Co jeszcze mogło oznaczać to sformułowanie, można się domyślić, bo wzmiankowali o tym i dawni pisarze polscy, tacy jak Jędrzej Kitowicz: „Urynałów stawiać przy łóżkach gościnnych nie było w zwyczaju; kto był uczciwy, wychodził z potrzebą na dwór (…), kto zaś nie chciał zadawać sobie tej przykrości, zalewał w kominie ogień, który zwyczajnym trzaskiem niejednego ocucił ze snu i przestraszył”1. Zresztą pewnie nie tylko to robiono przy piecu albo na nim. Trzeba przyznać, że dziś, w epoce prywatności, sterylności i wysokich technologii, nawet Słowianin z dziada pradziada przyjmuje z niedowierzaniem opisy życia swych przodków dziwnie przypominające opisy życia Eskimosów w ciasnym igloo Ale faktem jest również i to że w tych opisach piec zawsze zajmuje główne miejsce.

Przed wiekiem uważano (chyba słusznie), iż na całym świecie nie było społeczeństwa podobnego Rosjanom poc względem różnorodności użytkowania jednego tylko wytworu kultury materialnej – pieca. Nie było bowiem innego narodu, dla którego piec byłby równie ważnym i wszechstronnym urządzeniem. Służył jednocześnie do gotowania, pieczenia, spania, oświetlania, do ukrycia kopulującej pary w przeludnionej izbie, czasem jako nocnik czy ubikacja, ponadto jako suszarnia, schowek i miejsce ożywionych kontaktów rodzinno-sąsiedzko-społecznych. Ale to jeszcze nie wszystko. Pod piecem kwoka wysiadywała jajka, a potem doglądała piskląt, czasem też trzymano tam młode prosięta lub króliki. Na piecu wieszano również wianki cebuli i suszonych grzybów oraz suszono bieliznę, w nim chowano złoto i kosztowności na niepewne czasy. Piec służył także – jak się przekonamy – do kąpieli oraz do dezynsekcji i dezynfekcji ciała i odzieży!

Kąpiel w czeluści pieca

Rosyjskie piece powszechnie stosowano do ogrzewania wnętrz łaźni parowych, tj. saun zwanych baniami, które stawiano we wsiach i w miastach. Banie były publicznie dostępne. Czasami kąpano się w nich rodzinami .według kolejki”. Ale co robiono, gdy we wsi nie było publicznej bani? Najbardziej oczywista odpowiedź, iż stawiano niewielkie sauny prywatne (jak to bywa praktykowane obecnie), nie znajduje potwierdzenia w dziewiętnastowiecznym piśmiennictwie. Dawni informatorzy podają natomiast, iż do kąpieli parowych służyły… piece chlebowe w izbach! Używano ich do tych celów nawet jeszcze na początku XX wieku -wówczas bowiem amerykańska antropolog Annette M. B. Meakin pisała: „Piec jest zresztą tak obszerny, że często konstruuje się go tak, aby służył do kąpieli parowych. Cała rodzina – ojciec, matka i dzieci -przyjmują w nim w każdą sobotę to, co nazywamy łaźnią turecką, oczywiście w tych wsiach, w których nie ma łaźni ogólnodostępnych” (Meakin, s. 38-39). Jeżeli powyższy cytat budzi wątpliwości, to poniższy, pochodzący z 1861 roku, jest już wystarczająco dokładny. Henry Sutherland Edwards pisał: „W chłopskich chatach „pieczka” ma niemal zawsze taki właśnie kształt, i służy chłopom nie tylko do wylegiwania się i spania, co jest tu rzeczą oczywistą, lecz także wchodzą oni do niej do środka i używają jako łaźni. Oczywiście nie napełniają pieców wodą. co zresztą byłoby raczej trudne: rosyjska łaźnia jest po prostu przestrzenią wyłożoną kamiennymi płytami i opalaną niczym piec. w której zażywający kąpieli staje, będąc mydlony i nacierany, i mniej lub bardziej gwałtownie polewany wodą z wiadra przez równie nagich towarzyszy; podobnie sam piec umożliwia wzięcie skromniejszej, lecz równie wyśmienitej kąpieli. Na ogół przy jakimkolwiek szeregu chat znajduje się jedna lub dwie łaźnie, w której okoliczni mieszkańcy po kolei zażywają kąpieli, lecz gdy takowej łaźni mimo wszystko nie ma, wówczas wieśniak starannie przegrabiwszy popiół, wpetza do rozgrzanej pieczki i zażywa kąpieli we własnym pocie. Byłby się tam zresztą upiekł, gdyby nie wiadra wody, którymi chłodzi rozpaloną skórę. Dzięki temu zabezpieczeniu wydostaje się z ognistej czeluści bez szkody, a nawet, można by sądzić, zaznawszy niejakich korzyści” (Edwards. s. 285-286).

Piece dawnej Rosji
Piece dawnej Rosji

Ów półżartobliwy opis Edwardsa znajduje także potwierdzenie we wzmiankach innych pisarzy, podkreślających za pomocą ironii i żartu -podobnie jak Edwards – niezwykłość lub wręcz niedorzeczność (z punktu widzenia Brytyjczyka), a jednocześnie niezbitą realność i powszechność kąpieli w czeluściach pieca. Oto w mniej więcej tym samym czasie co opis Edwardsa ukazała się seria artykułów o Rosji pióra Charlesa Dickensa, który pisał, iż rosyjski chłop „pod piecem może znajdować radość i miło szaleć, kiedy czas po temu. Gdyż (…) raz w tygodniu «mużyk» Iwan Iwanowicz, pozbywszy się jakiejkolwiek odzieży, wpełza do owej podłużnej jamy [pod piecem] na tyle, ile może, aby się nie udusić. Zza pieca wynurza się jego żona. Baba Tatiana, i oblewa go wiadrami gorącej wody. aż go niemal nie utopi. Ten szybko wskakuje w swą odzież starannie upieczoną w przedniej części pieca dla zabicia robactwa – i to wszystko nazywa się rosyjską kąpielą. Jeśli «mużyk» ma szczęście być starostą lub jakkolwiek wydobył się z podłej nędzy, zamiast tego będzie miał rodzaj budy z gorących kamieni wzniesionej na podwórzu obok chlewa przy kopcu śmieci i gnoju; owa buda z małym przedsionkiem kąpielowym, to sauna. Jednakoż dziura pod piecem i wiadro z gorącą wodą, czasem też wiaderko z zimną, to najpowszechniejsze części ruskiej bani. czyli rosyjskiej łaźni kąpielowej” (Dickens, s. 550).

Zatem ówcześni autorzy zgodnie potwierdzają łaziebne użytkowanie pieców kuchenno-piekarskich w chłopskich izbach jako dopełnienie lub namiastka odrębnych pomieszczeń i pieców łaziebnych, choć różnią się nieco w opisach sposobu korzystania z nich. Różnice mogą oznaczać, iż w Rosji istniały liczne odmiany kąpieli parowych z wykorzystaniem pieców w izbach mieszkalnych.

Skądinąd potwierdzenie takiej możliwości podaje… Bolesław Prus w noweli Antek: „Rzekła do matki: – Napalcie, kumo, w piecu do chleba. Trza dziewczynie zadać na dobre poty, to ją odejdzie. Wdowa napaliła w piecu jak się patrzy i wygarnęła węgle czekając dalszych rozkazów. – No, teraz – rzekła znachorka – położyć dziewuchę na sosnowej desce i wsadzić ją w piec na trzy zdrowaśki. Ozdrowieje wnet, jakby kto ręką odjął! Istotnie, położono Rozalię na sosnowej desce (Antek patrzył na to z rogu izby) i wsadzono ją. nogami naprzód, do pieca”. Szokująca dla cywilizowanego czytelnika śmierć dziewczynki upieczonej żywcem we wnętrzu pieca, umiejętnie wkomponowana w treść pozytywistycznej noweli, nie musi jednak wydawać się aż tak niedorzecznym i nieludzkim barbarzyństwem, gdy uwzględni się potwierdzone w cytowanych wyżej wzmiankach tradycje przyjmowania kąpieli we wnętrzu pieca. Śmierć Rozalii byłaby wówczas jedynie wypadkiem wskutek nieumiejętnego zastosowania pieca do znanej skądinąd i akceptowanej funkcji, nie zaś skutkiem absolutnego kretynizmu moralnego i skrajnego zacofania.

Piec – dom pogrzebowy czy biuro rzeczy znalezionych?

Warto zwrócić uwagę na opisy rosyjskich pieców dokonane przez Charlesa Dickensa, efektownie podkreślające egzotykę społeczeństwa rosyjskiego. Dickens nadaje piecowi wręcz rangę symbolu całego chłopskiego albo narodowego życia Rosji, a co więcej – symbolu wykraczającego swym oddziaływaniem poza sferę doczesnego życia: „Ten prosty ceglany skarbiec ognia to relikt najdawniejszych czasów, wytwór inwencji dawnych mieszkańców Moskwy. Takie same piece byty w czasach Ruryka, takie same w czasach patriarchy Nikona, takie same za Fiodora Borysowicza. (…) Na długim cielsku swego pieca rosyjski chłop drzemie latem, a śpi bez żadnego nakrycia zimą. Kiedy zakończy swe nędzne życie, kładą go – to jest wyciągają mu nogi i próbują wyprostować mu palce i podwiązują mu szczękę onucą, i kładą kopiejkę na każdym oku, i przykładają malowaną ikonę do jego bezwładnych warg, i kładą mu na piersi żelazny talerzyk z chlebem i solą, i czynią tak, nie myjąc go – a to wszystko odbywa się na piecu, zwłaszcza gdy w domu nie dostaje stołów. Na piecu matka każe starszemu dziecku położyć młodszego urwisa dla wymierzenia mu kary – oto miejsce równie odpowiednie dla tego celu, jak ława na więziennym podwórzu; na piecu Iwan Iwanowicz i Dmitrij Diurjewicz, wsparci na łokciach pochylają się nad dzbankami z kwasem i nad spodkiem z solonymi ogórkami, rozprawiając o łotrowskich interesach, sprawnie wykonując zawiłe rachunki palcami o czarnych paznokciach, wzywając imienia Boga nadaremno, aby przekonać o swej prawdomówności, niczym Barabasz po jednej, a Judasz po drugiej stronie, a w końcu wymieniają pomięte zwitki rublowych banknotów. szczerząc się w grymaśnym uśmiechu, poklepując i spluwając, przeżegnawszy się nabożnie. (…) Może nawet byłbym skłonny uwierzyć w to. z czego dumnie chełpią się Rosjanie, mianowicie że znają jakąś tajemną sztukę, jakiś sekret stawiania takich pieców, nigdy bowiem nie słyszałem o żadnym przypadku zaczadzenia. Podobnie samowar, wyglądający na najbardziej śmiercionośny wyrób miedzianego kowalstwa, zazwyczaj okazuje się nieszkodliwy, choć nie mogę się pozbyć myśli, iż zarówno rosyjski piec, jak też rosyjski samowar szybko uśmierciłyby członków przyjacielskiego spotkania przy herbacie gdziekolwiek w zachodniej Europie. Kiedy zaś we wspomnianym długim tunelu wypali się już opał i piec oczekuje na kolejną porcję, wówczas nadchodzi czas, kiedy skąpa «Baba», czyli gospodyni «mużyka», zaczyna piec żytni chleb. Jest nieświadoma istnienia i zastosowania szufli i form piekarskich. Wpycha chleb do pieca na kiju od miotły, wyciąga zaś długim przyrządem, który przez długi czas uważałem za motykę, grabie albo widły, lecz później dowiedziałem się, iż służy specjalnie do wyciągania chleba z prymitywnego pieca” (Dickens, s. 549-550).

I jeszcze jeden urywek z artykułu Dickensa: „Między podstawą pieca a podłogą znajduje się podłużna dziura wysokości jakichś 15 cali [0.4 m] i długa na około 4Vi stopy [1.4 m], obszerna zaś odpowiednio do wymiarów pieca, który na szczycie miewa zwykle około 40 cali [I m] szerokości. Do tej dziury wrzuca się w powszednie dni przedziwne przedmioty i wszelkie szpargały, jest tam kij od miotły, wiadro i zwinięty sznur. To rodzaj dziury nadający się srokom na biuro rzeczy znalezionych” (Dickens, s. 550). Porównanie podpiecka do biura rzeczy znalezionych – co do stylu zaiste dickensowskie, lecz czyż nie prawdziwe?

Piec – dyliżans

Piece dawnej Rosji
Piece dawnej Rosji

Czyżby zatem rosyjski piec był zarazem łaźnią, kuchnią, gospodą, suszarnią, sypialnią, odwszalnią. szpitalem, przedszkolem, spiżarnią i jadalnią? Niejako robotem gastronomiczno-grzewczym, pedagogiczno-medycznym, natalno-funeralnym? Byłby bowiem wówczas najbardziej uniwersalnym urządzeniem, jakie wymyśliła ludzka cywilizacja! I zapewne tak właśnie było. A nawet więcej – był także miejscem wylęgu drobiu i zabaw wiejskiej dzieciarni, miejscem ukrycia niepalnych kosztowności oraz długiego przesiadywania w jesienno-zimowe wieczory, piec oświetlał izbę (służyło do tego osobne, niewielkie odkryte palenisko na wysuniętej nalepie) i służył za osnowę niezliczonych opowiadań, przesądów i przysłów. Piec żył – rozmawiał, uciekał z izby. poszukiwał gospodarza niby zagubiony pies. W ludowych opowiadaniach Iwan Iwanowicz zwykł jeździć, ba. podróżować na swym piecu niczym najlepszym dyliżansem.

Haxthausen oraz Smyth podają ludową opowieść, jak car Iwan Groźny polecił swemu głównemu adiutantowi, który jako prawdziwy Rosjanin wylegiwał się na piecu: „Zejdź, Iwanie Iwanowiczu, i zzuj mi buty!”. Jakowoż Iwan Iwanowicz nie miał na to zbytniej ochoty i nadal leżąc na piecu, podniósł leniwie lewą rękę i uderzając nią piec, powiedział: „Rozkazuję ci, piecu, zanieść mnie do cara”. Car zaśmiał się: „Ale, Iwanie Iwanowiczu, piec cię nie posłucha”. „Poczekamy”, rzekł Iwan. Owa bajka po kilkuset latach otrzymała swój dalszy ciąg, gdy po torach prowadzących do Carskiego Sioła puszczono pierwszy pociąg z lokomotywą parową. Na ten widok „pobożny rosyjski chłop widząc pędzącą stalową maszynę, dostrzegł w niej jedynie spełnienie owego dawnego obowiązku: – Oto Iwan Iwanowicz jedzie na swym piecu zdjąć carowi buty” (Haxthausen, s. 86; Smyth. s. 442-448).

Niebezpieczny przyjaciel

Rosyjski piec był niczym najbliższy przyjaciel – wymagał czasu, uwagi i staranności. Małe zaniedbania w użytkowaniu karał śmiercią. Wśród obcokrajowców (a zapewne także tubylców) krążyły opowieści o zaczadzeniu przez piec jako karze za nielojalność. Powtarzano także zalecenia, jak opala się rosyjski piec. „Każdy piec ma troje drzwiczek: pierwsze do paleniska służą do dorzucania opału; drugie otwierają ujście gorącego powietrza do pokoju; trzecie to komin. Służący zaczyna opatrywanie pieca od zamknięcia tych drugich, co czyni z nabożną starannością, otwiera zaś pierwsze i trzecie. Następnie napełnia piec łuczywem z młodych odpowiednio porąbanych pni, wszystko zaś przygotowuje tak. aby natychmiast zajęło się gwałtownym ogniem, w tym celu przekładając chrust suchą korą brzozową. Podkłada się zapaloną zapałkę – i natychmiast zaczyna trzaskać ogień, później zaś wręcz ryczy z furią i przez te kilka minut, dopóki płonie, komin staje się tak gorący, że wymusza ciąg i ucieczkę dymu. Stąd pierwsza korzyść dotycząca ewentualnych kłopotów z dymem rosyjskich kominów, mianowicie ta, że gdy palisz w piecu kilka minut dziennie albo nawet przez kilka minut co drugi dzień, wówczas przez owe kilka minut niezwykła intensywność ognia jest wręcz niemożliwa do stłamszenia przez zewnętrzne wiatry. Dlatego rosyjskie wystające kominy rzadko muszą być wysokie, rzadko miewają fikuśne czapki – dzieło zdolnego ślusarza; przeciwnie, są to niskie, czyste, śnieżnobiałe bryły wymurowane nad ciemnymi dachami domów; dlatego też oglądając Moskwę z Wróblego Wzgórza warto zwrócić uwagę na błyszczącą się i skrzącą panoramę miasta wytworzoną przez setki tysięcy owych świecących niziutkich kubików; bo czarne kominy kaflowe są tylko w fabrykach opalanych węglem na angielską modłę.

Kiedy pierwszy płomień wygaśnie, to jest w ciągu jakichś 10 minut, grabi się popiół po to. aby pozwolić wypalić się wszystkim palnym cząsteczkom, co trwa kolejne 10 minut; pozostają wówczas tylko rozżarzone do czerwoności węgielki żaru, absolutnie czyste od trującego gazu czy lotnych oparów. Wówczas zamyka się pierwsze i trzecie drzwiczki, i komin przestaje być używany przez kolejny dzień lub dwa: otwiera się jednak drzwiczki numer 2 – skąd płynie kolejna korzyść, gdyż zimne powietrze z pokoju spływa do rozgrzanej komory pieca i stamtąd nagrzane przez kilka dni unosi się delikatnym, niemal niezauważalnym strumieniem. Biada jednak nieostrożnemu cudzoziemcowi, który w tym czasie, a przynajmniej z początku wrzuciłby do pieca cokolwiek palnego, gdyż niechybnie otrzymałby – sam i wszyscy jego towarzysze – śmiertelną dawkę tlenku węgla. Tubylec nigdy zresztą nie popełniłby tak nierozsądnego uczynku, gdyż czując w pokoju zimno i chcąc choćby tylko trochę go ogrzać, zawołałby służącego, żeby metodycznie wykonać cały ów zestaw czynności w normalnym porządku, to jest zamknąć drugie drzwiczki, otworzyć pierwsze i trzecie, rozpalić od początku ogień itd., jak to już wcześniej opisano” (Smyth, s. 442-448).

Charles Dickens pisał, iż „tylko Rosjanin potrafi należycie opatrzyć rosyjski piec. Kilka lat temu do Rosji przyjechał perski ambasador i był tu zaproszony na bal. Wrócił do hotelu późno i całkowicie przemarznięty. lecz znalazł tam wszystkich

– oprócz własnych służących – pogrążonych we śnie. Kazał więc im rozpalić w piecu w sypialni, i w nocy udusił się czadem wydostającym się przez szczelinę w ścianie” (Dickens [II], s. 397).

Jarosław Szewczyk

Komentarze
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Po godzinach

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Jak wpływ pandemii COVID-19 zmienił branżę wypożyczania sprzętu budowlanego?

Pandemia COVID-19 znacząco wpłynęła na wiele sektorów gospodarki, w tym na branżę wypożycz…